Samopozycjonujące się Bloggerowe blogi, czyli jak szybko zainstnieć w wyszukiwarce google
Sto lat tutaj nie pisałam - to fakt (tak precyzyjnie to ponad 3 lata - tyle, że w wirtualnym wszechświecie lata lecą znacznie szybciej niż w świecie realnym, zatem praktycznie mój blog tkwił w niebycie od wieku co najmniej).
Przez ten czas zmieniło się tak wiele - zarówno w blogosferze, jak i bardziej konkretnie w googlowym Bloggerze - że na pewno nie zdołam opisać tych zmian w jednym poście.
Zatem póki co obiecuję - choć w moje obietnice internetowe, w kontekście wieloletniej blogowej absencji uwierzyć trudno - że wszelkie kwestie związane z rozwojem Bloggera opisze w kolejnym poście. W tym poście chciałabym jedynie lekko dotknąć tematu rozwoju Bloggerowych blogów, ale przede wszystkim poruszyć kwestie ekspansji Google.
A-propos tematu nr 1 - nie trzeba znajdować się w głębokich kręgach wtajemniczenia internetowego, żeby zauważyć, że Blogger stał się w Polsce bardzo popularną platformą blogową.
Kiedyś Polacy wybierali raczej rodzime portale blogowe - typu blox.pl, czy onetową platformę blogową. Jednak od jakiegoś czasu googlowy serwis blogowy - czyli Blogger zyskuje coraz więcej użytkowników w naszym kraju.
Dzieje się tak - jak sądzę - z powodu rozbudowania możliwości, a jednocześnie uproszczenia korzystania z funkcji oferowanych przez Bloggera przy wsparciu wielkiej machiny promocyjnej w postaci wyszukiwarki Google.
Co do tego, że wyszukiwarka Google potęgą jest i basta, a w swoich wynikach zdecydowanie własne produkty promuje, wątpliwości żadnych nie mam i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Jeśli jednak ktoś spróbuje przekonywać mnie, iż wyszukiwarka Google działa na podstawie algorytmów gwarantujących obiektywną ocenę stron - to moja odpowiedz będzie prosta i jednoznaczna:
- A g... prawda, czyli w wersji do druku - absolutnie nieprawda!
Nieprawdą jest, jakoby algorytmy wyszukiwarki Google były obiektywne. Zostały zaprogramowane w ten sposób, żeby promować własne produkty wyświetlając strony prowadzone w serwisach Google wyżej niż witryny konkurencji.
Skąd ten jednoznaczny wniosek?
Choćby stąd, że mój nieszczęsny, wymarły, od ponad 3 lat nieaktualizowany blog (który w tej chwili postanowiłam ożywić) od dłuższego czasu utrzymuje się na pierwszym miejscu w wynikach wyszukiwania google.pl na hasło: blogosfera na 18,300,000 wyników (w google.com jest na trzecim miejscu).
Na pewno nie!
Nawet, gdyby przyjąć, że moje posty z siwą brodą zawierają jakieś istotne informacje poza nieaktualnymi już "newsami" na temat Bloggera, to również te informacje (np. zawarte w artykule o podstawach css) mocno już trącą myszką.
Zatem skąd wziął się ten sukces "pozycjonerski" (to słowo celowo zamknęłam w cudzysłów ponieważ, tak jak od ponad 3 lat nie pisałam nowych postów, tak i od ponad 3 lat nie podejmowałam żadnych działań mających na celu pozycjonowanie strony)?
Jedynie stąd, że mój blog funkcjonuje na googlowej platformie blogowej, czyli na Bloggerze.
Na wszelki wypadek - ponieważ tak dokładnie nie wiadomo na podstawie jakich algorytmów działa wyszukiwarka google i czy np. pozycja blogu nie spadnie drastycznie po opublikowaniu nowego postu ;) - wklejam screen strony z wynikami wyszukiwania na hasło blogosfera z dnia 7.11.2011r.
Odpowiedź na pytanie postawione w tytule tego posta - jak szybko zaistnieć w wyszukiwarce Google wydaje się więc być prosta.
Wystarczy założyć blog na googlowej platformie blogowej, czyli na Bloggerze. Oczywiście w przypadku mojego blogu znaczenie ma zapewne także to, iż istnieje on już kilka lat, ale i tak - moim zdaniem - przynależność do bloggerowej społeczności jest najistotniejsza.
Ten sposób na automatyczne pozycjonowanie w Google jest coraz bardziej dostępny dla każdego z powodów, o którym wspomniałam na początku postu, czyli rozbudowania funkcji i uproszczenia obsługi blogów na Bloggerze. Kiedyś, żeby zamieścić zdjęcie czy grafikę trzeba ją było umieścić na innym serwerze i w poście podać link do obrazka. Teraz wszelkie funkcje, na czele z dodawaniem zdjęć są zintegrowane z Bloggerem i łatwo dostępne z banalnie prostego w obsłudze panelu edycji postu.
Kliknięciem można dodać zdjęcie, grafikę, film. Szybko i bezproblemowo dodajemy etykiety - czyli tagi.
Po prostu nic tylko usiąść, pisać i publikować kolejne posty - najlepiej kilka dziennie. W taki właśnie sposób funkcjonuje w tej chwili bardzo wiele blogów, o różnej tematyce prowadzonych na serwerach blogspot.
Ostatnio zainteresowałam się tematyką, która jeszcze do niedawna była mi kompletnie obca - tematyką typowo kobiecą - kosmetyki, make-up, moda, manicure. W efekcie tego dziwnego zainteresowania zaczęłam odwiedzać "babskie" blogi. I zauważyłam, że tak, jak jeszcze kilka lat temu najwięcej było blogów prowadzonych w rodzimych serwisach (wp.pl, onet.pl), tak w tej chwili króluje googlowy Blogger.
To właśnie na Bloggerze funkcjonuje zatrzęsienie blogów na temat lakierów do paznokci, cieni do oczu, kremów i tym podobnego teoretycznie zbędnego ekwipunku, bez którego kobietom trudno się obejść.
Ostatnio myślałam o prowadzeniu własnego bloga dotyczącego tej tematyki, wykupiłam nawet całkiem przyjemną w brzmieniu domenę - kobiecy.net. I choć w tej chwili zastanawiam się, czy prowadzenie blogu o takiej tematyce ma w ogóle sens wobec zatrzęsienia kobiecych dzienników i dzienniczków, to gdybym zdecydowała się wskoczyć do babskiej blogosfery raczej postawię blog na WordPressie a nie na Bloggerze.
Ponieważ pomimo niewątpliwie wielkiego atutu w postaci "samopozycjonowania" googlowe blogi nie dają takich możliwości jak WordPress postawiony na swoim serwerze. Jednak to nie przewaga możliwości sprawia, że skłaniam się ku WordPress'owi. Decydujący jest sprzeciw przeciwko ostatnim działaniom Google.
Kilka dni temu pulpit Bloggera przywitał mnie radosnym komunikatem tej treści:
"Twoja przeglądarka nie jest już obsługiwana przez Bloggera. Niektóre elementy Bloggera nie będą działać i mogą występować problemy.
Jeśli już masz z czymś problem, wypróbuj przeglądarkę Google Chrome."
Otóż oświadczam wszem i wobec, a ewentualnym czytelnikom-pracownikom Google w szczególności, iż przeglądarkę Google Chrome wypróbowałam dość dawno temu i więcej wypróbowywać nie mam zamiaru. Mojej trwającej kilkanaście minut współpracy z Chrome, podczas których ta cudowna przeglądarka "wysypała" się kilka razy, nie zaliczam do udanych. I mało mnie obchodzi, czy nowsze wersje działają lepiej czy gorzej - nie chcę Google Chrome i już.
Nie chcę tym bardziej zdecydowanie, że Google próbuje wymusić na mnie używanie ten przeglądarki. I robi to w mało finezyjny sposób - wyłączając działanie niektórych funkcji Bloggera pod niegooglowymi przegladarkami.
Owszem - już mam z czymś problem - pod Operą nagle przestałam widzieć informacje na temat obserwatorów bloggerowych blogów (jeszcze niedawno funkcja ta działała bez problemu - nagle, wraz z pojawieniem się komunikatu o nie obsługiwaniu mojej przeglądarki - przestała). W profilu Bloggera - zamiast kilkunastu obserwowanych blogów - wyświetlają mi się jedynie trzy (czasem po odświeżeniu widzę wszystkie, ale i ta metoda nie zawsze działa). Dokładnie te same problemy pojawiają się pod Firefoxem.
I oczywiście, jak "życzliwie" sugeruje Google, jedynym sposobem rozwiązania tych problemów, które pojawiły się nagle i niespodziewanie jest porzucenie wszelkich niepoprawnych politycznie przeglądarek na rzecz jedynie słusznej - Google Chrome.
Otóż nic z tego drogie i szanowne Google - prędzej zrezygnuje z odwiedzania blogów na Bloggerze (jeśli pod Operą w zadziwiający sposób znikną kolejne funkcje) niż przesiądę się na wasz chromy rowerek.