niedziela, 23 kwietnia 2006

Google Calendar - kolejny gadżet by google

Jest już poczta, mapa, statystyki, blog, komunikator ... - przyszła pora na kalendarz - Google Calendar. Odruchowo zalogowałam się w nowej usłudze google - i dopiero, gdy moim oczom ukazał się kalendarz uświadomiłam sobie, że nie jest mi on do niczego potrzebny :D. Jestem na tyle niezorganizowana i roztrzepana, że żaden kalendarz nie jest w stanie mi pomóc. Poza tym muszę się odzwyczaić od "łykania" wszystkiego co google wspaniałomyślnie rozdaje internautom, bo zaczynam się czuć z lekka "orwellowsko" i to na własną prośbę. Już Google talk, który uparcie usiłował dostać się do startowych, choć blokowałam wpis do rejestru powinien mnie oduczyć testowania każdej serwowanej przez google nowości.

środa, 19 kwietnia 2006

Blogowy dylemat

Co prawda wątpię, czy napisanie tego postu pomoże mi podjąć decyzję, ale mimo wątpliwości postanowiłam obwieścić światu (czyli kilku czytelnikom tego blogu ;)) powód mojego dylematu (pozostała część wpisu nie będzie już wierszem).
Ten blog powstał ponad rok temu. Na początku planowałam pisać w nim tylko informacje na temat blogosfery. Z założeń nic nie wyszło - i w efekcie niemal każdy post dotyczy innego tematu. Co prawda niezmiennie krążę wokół tematów dotyczących internetu - ale tych tematów jest sporo.
Od jakiegoś czasu coraz bardziej przeszkadza mi możliwość dodawania kategorii na Bloggerze, i opcja podziału postów na wstęp i pełen tekst. Te dwa "braki" - są z każdym postem bardziej odczuwalne - powodują bałagan. I prawdę powiedziawszy (napisawszy ;)) - to właśnie one zniechęcają mnie do częstszego dodawania wpisów.
To był jak zwykle przydługi wstęp - a teraz przejdę do sedna - czyli do dylematu.
Postanowiłam założyć drugi blog - nad którym będę miała pełną kontrolę. Blog na swoim serwerze - i na skrypcie, który wygrał w moich prywatnych "blogo-testach" - na WordPress.
Nie chcę jednak rezygnować z tego blogu - powiedzmy, że z powodu sentymentu ;). Nie chcę rezygnować - a jednocześnie chciałabym pisać o internecie na nowym blogu. I co mam zrobić z tym fantem ;).

Pomysły mam dwa - albo ograniczę tematykę tego blogu wyłącznie do blogosfery i oczywiście wtedy na nowym blogu tego tematu nie będzie. Albo będę tutaj pisać krótkie notatki na temat pełnych tekstów na nowym blogu. Przy czym opcja numer 2 nie ograniczałaby się do skopiowania z nowego blogu wstępu tekstu. Byłaby raczej rodzajem streszczenia - a czasem uzupełnieniem do pełnego tekstu.

I właśnie w tym miejscu pojawia się dylemat - nie wiem, który pomysł zrealizować.

Nie ukrywam, iż napisałam tę wiadomość z cieniem nadziei na podpowiedź choćby jednego czytelnika blogu.

BTW ostatnio - po długim czasie omijania rodzimej blogosfery szerokim łukiem - zaczęłam z pewną taką nieśmiałością zaglądać na polskie blogi. I przyznam, że jestem zaskoczona - jest coraz więcej ciekawych blogów na naszym firmamencie. Oczywiście nadal sporo miejsca zajmują różnej maści "blogaski" - ale jest lepiej. Ożywia się także polska społeczność blogowa - powstają serwisy typu wykop, 10przykazan, blogfrog. Zarysował się wyraźny podział właśnie na blogi i "blogaski". "Blogaski" pławią się we własnym sosie "komci" (przyznam, że gdy pierwszy raz zobaczyłam na jakimś blogu to "słowo" nie wiedziałam co autor miał na myśli ;)), a autorzy blogów tworzą swój odrębny gwiazdozbiór (czasem dosłownie - bo mamy już nawet swoje gwiazdy blogosfery). I oby blogów było coraz więcej, a tych drugich... wręcz przeciwnie ;).

piątek, 7 kwietnia 2006

Pokaż mi swój PR - a powiem Ci kim jesteś.

PR - te dwie literki same w sobie przedstawiają się dość mizernie i absolutnie nic nie znaczą. W rzeczywistości pozawirtualnej to jednoznacznie kojarzący się skrót terminu - public relations. Za to w wirtualnym świecie te dwie literki wywołują burze, gradobicia, wojny podjazdowe, bitwy lokalne i inne katastrofy. Są podmiotem i przedmiotem takiej - krytycznej wręcz - masy dyskusji, publikacji, rozprawek, notatek..., iż można by się pokusić o napisanie na ten temat niejednej nader poważnej pracy naukowej - na dodatek z różnych dziedzin (marketing, psychologia, socjologia - i co tam jeszcze komu przyjdzie do głowy).

A o co cały ten szum - o kilka cyferek graficznie zobrazowanych malutkim paskiem - o PageRank.
Sięgając do "wikinicji" (mam dzisiaj nastrój na dziwaczne neologizmy ;)) - PageRank to - metoda nadawania indeksowanym stronom internetowym określonej wartości liczbowej, oznaczającej jej jakość. Algorytm PageRank jest wykorzystywany przez popularną wyszukiwarkę internetową Google. Został opracowany przez założycieli firmy Google Larry'ego Page'a i Sergeya Brina podczas ich studiów na Uniwersytecie Stanforda w 1998 roku. Dalej "wikinicji" cytować nie będę bo z każdym zdaniem brzmi ona coraz bardziej bełkotliwie... wróć... miało być fachowo ;).

Łopatologicznie PageRank to system ocen w skali od 0 do 10 wymyślony przez, i na potrzeby google, który w założeniu miał pomóc w wyłapywaniu z zasobów internetowych wartościowych stron - po to, aby właśnie takie strony znajdowały się wysoko w wynikach wyszukiwania.
Jak to zwykle bywa - założenia to jedno - a praktyka ma w nosie założenia i robi co chce ;). A w praktyce okazało się, iż algorytm przyznający oceny stronom idealny nie jest z całą pewnością. Nie jest - i być nie może. Ponieważ nie da się według schematu, obiektywnie ocenić każdej strony.
Jedno z przyjętych założeń, iż do wartościowej strony będzie prowadzić wiele linków z innych wartościowych stron - nie mogło się sprawdzić. Być może na początku faktycznie w ten sposób dało się ocenić wartość stron. Póki większość twórców stron nawet nie wiedziała o istnieniu PR, a Ci, którzy już wiedzieli - nie rozpracowali jeszcze na czym opiera się mechanizm oceniania stron. Wtedy faktycznie linki na stronach miały większą wagę i znaczenie. Ponieważ webmasterzy umieszczali na swoich stronach linki do witryn, które uważali za ciekawe, warte uwagi.
Niestety - szybko odkryto znaczenie takich linków w przyznawaniu stronom PageRank. I odtąd rozpoczęły się masowe wymiany linków, katalogomania, dmozomania i inne nader fascynujące zabawy - których jedynym celem było pozyskanie jak największej ilości "wartościowych" linków prowadzących do strony chcącej zwiększyć swój PR.

Algorytm PR ulegał, i wciąż ulega modyfikacjom. Jednak pewne kryteria - jak choćby te nieszczęsne linki - nie zmieniają się, bo i zmienić się nie mogą.

Twórcy PR - czyli google - choć wzrokiem sokolim nie grzeszą - musieli dostrzec "skutki uboczne" wprowadzenia PageRank. Dostrzegli - i w efekcie znaczenie PR przy indeksowaniu strony w google zaczęło mieć coraz mniejsze znaczenie. Oczywiście nie da się w tej chwili dokładnie określić jak bardzo zmniejszyło się znaczenie PR. Natomiast wiadomo, iż PR ma w tej chwili niewielki wpływ na pozycję strony w google. Są też tacy, którzy od jakiegoś czasu wieszczą rychły koniec PageRank.
Ostatnie "updaty" PR zdają się potwierdzać przewidywania "wieszczów". Zwłaszcza najnowszy update - sprzed kilku dni. Update bardzo dziwny - po którym masa nowych, czasem kompletnie bezwartościowych stron - dostała niezły PR. Np. jedna z moich stron, która jest jedynie zlepkiem kodów reklam z programów partnerskich (i to częściowo w formacie iframe) - ma teraz PR 2. Stronka - mizerna reklamka jednego e-booka - zarobiła PR 4 i.t.d., i.t.p., i.t.d..
Ogólnie śmiech na sali, wesoły autobus i mazowieckie przytupy.

O tym, że PageRank szybko traci na znaczeniu wie każdy, kto choć trochę interesuje się pozycjonowaniem. Każdy wie - a jednak większość z tych "każdych" nadal gorąco dyskutuje przy kolejnych "updatach" PR, i nadal większość "każdych" raduje się na widok skoku PR swoich stron.

I o co tyle krzyku? - Ano o nic - ale nie ma to jak radosna i pełna werwy dyskusja o niczym. W końcu to ludzka rzecz - pogadać ;).

A dla tych - którzy hołdują przytoczonej wyżej "maksymie" - podaję linki do kilku takich zażartych dyskusji (może i ogólnie bezproduktywnych, ale literacko miejscami niezwykle intrygujących):
- UPDATE PR - forum.optymalizacja.com
- Update Jagger, 16 października 2005r.

Amazon w Polsce?

Swoje konto w Amazon mam już od... hmmm... lat wielu ;). Tak naprawdę nie wiem w jakim celu go założyłam. Raczej bez celu - w ramach chwilowego "bzika" zapisów do różnych serwisów.
Od czasu do czasu odwiedzam stronę Amazon - z ciekawości sprawdzając ceny programów, albo szukając książek na jakiś temat. Oczywiście chętnie skorzystałabym z niektórych promocji Amazon - ceny są tam często dużo niższe niż w Polsce. Tyle, że niestety do tych cen należy doliczyć koszty wysyłki - i ogólnie konieczność ściągania produktów spoza mórz i rzek zawsze zniechęcała mnie do zakupów.

Ostatnio weszłam na stronę Amazon w innym celu. Po to, aby zapisać się do programu partnerskiego Amazon. Gdy moja strona została zaakceptowana - postanowiłam poszukać informacji na temat tego, czy przypadkiem Amazon nie planuje rozpoczęcia sprzedaży bezpośrednio na polskim rynku. Wszak coraz więcej dużych serwisów zaczyna interesować się Polską - google, eBay, ostrożnie i z pewną taką nieśmiałością Yahoo ;). Wydało mi się logiczne, iż tak poważny serwis jak Amazon - także musiał zauważyć szybko zwiększającą się ilość odwiedzin z Polski.
I faktycznie - zauważył ;).
Na temat zainteresowania Amazon naszym rynkiem można znaleźć kilka informacji, m.in. w artykule - Amazon rozpocznie sprzedaż na polski rynek.
Jak można w nim przeczytać już od jakiegoś czasu pojawiały się plotki o przejęciu przez Amazon jednej z polskich firm - padała nawet konkretna nazwa - Merlin. Te plotki są według autorów publikacji nieprawdziwe. Jednak - jak to zwykle bywa - w każdej plotce jest ziarno prawdy, i Amazon faktycznie zainteresował się polskim rynkiem. Co prawda nie ma w planach uruchomienia witryny amazon.pl - jednak wygląda na to, iż produkty Amazona będą łatwiej dostępne dla Polaków.
Konkretne informacje podane w artykule - Amazon rozpocznie sprzedaż na polski rynek - są co prawda jedynie przypuszczeniami i wnioskami wyciąganymi z planowanych inwestycji Amazona. Jednak te wnioski wydają się być jak najbardziej słuszne.
Mam nadzieję, że już niedługo faktycznie będziemy mieli dostęp do konkurencyjnej oferty Amazona - osobiście bardzo by mnie to ucieszyło. Choć nie ukrywam, iż bardziej cieszyłabym się z opcji - amazon.pl ;).

Tak przy okazji kilka informacji na temat Amazon. Gdy serwis startował - w 1995r. (czyli w czasach, gdy o komputerach wiedziałam tyle, iż takie coś istnieje ;) ) - zajmował się wyłącznie sprzedażą książek. Teraz rozrósł się do rozmiarów supermarketu ;). Amazon podzielony jest na wiele działów i oferuje szereg rozwiązań, dzięki którym może lepiej poznać preferencje klientów.

- Marketplace - to miejsce, w którym można sprzedawać nowe, lub używane produkty. Ceny produktów ustala sprzedający, a Amazon pobiera prowizję od sprzedanego towaru.
W marketplace można wystawiać produkty, znajdujące się już w katalogu amazon. Jeśli ktoś chce sprzedać coś, czego nie znajdzie w katalogu - musi najpierw utworzyć stronę nowego produktu, ale ta opcja dostępna jest tylko po wykupieniu Pro Merchant Subscription. Generalnie produkty nie skatalogowane przez amazon są raczej wystawiane w serwisie zShops.
Niestety w marketplace mogą sprzedawać tylko osoby mieszkające w tych krajach, w których dostępne są serwisy Amazon - czyli USA, Niemcy, Japonia, Francja, Kanada i Wielka Brytania.
- zShops - tutaj także można sprzedawać swoje produkty - ale tylko wtedy, gdy korzysta się z usługi - Pro Merchant Subscription. Koszt Pro Merchant Subscription to 39.99$ miesięcznie. Poza tym od każdej sprzedaży pobierane są także prowizje - tyle, że niższe niż w marketplace. Co logiczne - zShops jest opłacalne jeśli sprzedaje się regularnie większą ilość produktów.
- Auctions - po prostu aukcje ;)
- Advantage - oferta skierowana do amerykańskich firm, które chcą wykorzystywać amazon jako system dystrybucji swoich towarów. Po prostu podpisują umowę i wysyłają swoje produkty do magazynów amazon. I mają dzięki temu swój firmowy e-sklep na platformie amazon.
- Associates - to program partnerski amazon adresowany do właścicieli stron internetowych. Działa na tej samej zasadzie jak każdy program partnerski. Jeśli ktoś kupi jakiś produkt z Twojego linku polecającego - otrzymasz prowizję od sprzedaży. Prowizja w amazon to 10%. W programie działa także system poleconych - i również od sprzedaży poleconych partner otrzymuje prowizję.

Poza tym amazon udostępnia wiele narzędzi dla sprzedających i kupujących - np.: AmazonConnect (na jakich zasadach działa ten komunikator - nie wiem - ponieważ nie jest on dostępny dla użytkowników Opery ;) ) , On-demand publishing for books and DVDs (program publikowania na żądanie - autorzy mogą w ten sposób publikować swoje książki, filmy, programy... - a potem wystawiać efekt publikacji na sprzedaż ).

Użytkownicy amazona mogą tworzyć swoje listy ulubionych produktów, wystawiać oceny, polecać konkretne produkty. W sumie opcji jest bardzo wiele - ale poruszanie się po serwisie amazon raczej nie powinno nikomu sprawiać trudności. Mnie - jak dotąd - udało się nie zabłądzić ;).

Jeśli ktoś chciałby uzyskać informacje o wszystkich serwisach amazon - to ich listę znajdzie na stronie - Amazon Services.